Ostatni dzień naszego pobytu umożliwił nam bliższe spotkanie z naturą i rozprostowanie kości przed powrotną podróżą do Polski. Spacer był bardzo ładny, chociaż dla nas zbyt krótki, jak na pobyt w górach – zajął nam tam i z powrotem około 3 godzin (z odpoczynkiem). Ale cieszyliśmy się, że nasze buty trekkingowe, które wzięliśmy z Polski, na coś się przydały, choć dałoby się całą trasę przejść w sandałach, co też niektórzy czynili.
Wędrujemy
Krymskim Wielkim Kanionem
Przed wejściem w góry zatrzymaliśmy się na drodze, aby zobaczyć jak wygląda jajła. Rozległa stepowa przestrzeń, w której zielono – złociste trawy przetykane były czerwienią kwitnących kwiatów, ograniczona była skalnymi wałami. Później wjechaliśmy w rejon górski - wały zamieniły się w zalesione góry, ze sterczącymi gdzieniegdzie skalnymi ostańcami i przepaścistymi zboczami.
Jajła
Góry krymskie
Tam zaczęliśmy wędrówkę Krymskim Wielkim Kanionem, który jest rezerwatem krajobrazowym (z płatnym wstępem). Skalisty wąwóz wciśnięty jest między lesiste zbocza góry i Jałtańskiej Jajły. Potok przełamuje się przez skały, tworząc piękne kaskady i malownicze baniory. Ze względu na otaczający las i brak słońca, które nie przeciska się tu przez skały, jest tu przyjemny chłodek, więc wędrówka jest łatwa i przyjemna.
Wędrujemy Krymskim Wielkim Kanionem
Skaliste brzegi wąwozu porósł las
Dołem kanionu pluska zielony potok
Wśród zieloności
Najpierw szliśmy ścieżką przez las obok radosnego strumienia, perlącego się wśród omszałych głazów. Później droga poprowadziła nas dnem potoku wśród kaskad i baniorów. Zabawne było przemieszczanie się po skałkach koryta potoku, przeskakując przez kolejne bajorka przejrzystej wody.
Idziemy wśród omszałych głazów
Wody strumienia perlą się kaskadami
Przyjemnie było przeskakiwać takie bajorka z wodą w trakcie przejścia dnem potoku
O, tu ktoś się zapadł... ;)
Na końcu czekał na nas niewielki wodospad wpadający do głębokiej niecki. Urządzono tu miejsce piknikowe, gdzie spędziliśmy trochę czasu, przyglądając się scenerii i grupce ludzi, który kąpali się w lodowatej wodzie. Miejsce to zwane jest Wanną Młodości i niewątpliwie taka kąpiel sprawia, że człowiek czuje się po niej jak młody bóg. O wzmocnienie „utrudzonego” ciała zadbali miejscowi przedsiębiorczy ludzie, którzy sprzedawali tu piwo, miód i gorące placki, smażone na turystycznej kuchence. Żałowaliśmy trochę, że nie jesteśmy tu sami, ale pewno tak samo o nas myśleli członkowie pozostałych wycieczek. Miejsce to jest bowiem bardzo popularne...
Na końcu trasy czekał na nas uroczy wodospad
Dotarliśmy do końca kanionu do miejsca zwanego Wanną Młodości
Wanna Młodości
Tutaj zażyliśmy miłego odpoczynku
Można było nawet skonsumować jakieś małe co nieco
Spacer Wielkim Kanionem był bardzo miły i relaksujący a miejsce urocze
Zakończyliśmy wędrówki po Krymie zdobyciem masywu Aj-Petri. Niestety – autobusem. Podjechaliśmy na górę, stanowiącą tak wspaniałe tło dla zamku w Ałupce i podeszliśmy na jej wierzchołek przez bukowy las. Wierzchołek zaś majaczył we mgle szerokimi trawiastymi połaciami jajły, poszatkowanymi krasowymi żebrami i kopczykami. Cały ten teren jest wspaniałym przykładem krasowego płaskowyżu, który urywa się nagle poszarpanymi przepaściami, opadającymi w kierunku morza. W dole klifu widać jak na dłoni wieżowce nadmorskiej miejscowości. Pionowe skały wapienne są niemałym wyzwaniem dla alpinistów. Bardziej wygodni turyści dostają się tu kolejką linową.
Zbocza Aj-Perti porasta wspaniały bukowy las
Krasowy płaskowyż stanowi szczyt szerkiego masywu Aj-Petri
Roślinki upiększające krasowy, górski step
Aj-Petri opada w kierunku morza imponującymi klifami; w dole wspaniale widać miasto
Pionowe pinakle skał Aj-Petri są wyzwaniem dla alpinistów - często umieszczają oni na nich krzyże
Zaplecze turystyczne na szczycie Aj-Petri. Ze względu na bliskość Jałty i łatwość dostania się na szczyt kolejką linową, miejsce to jest masowo odwiedzane
Stacja kolejki linowej umiejscowiona jest na skraju przepaści, robiącej naprawdę duże wrażenie
Po drodze spotkaliśmy kota, jednego z wielu krymskich kotów. Wyglądał na zadowolonego z życia, co dobrze świadczy o mieszkających tu ludziach.
My zeszliśmy tą samą drogą, którą tu się dostaliśmy. Szkoda, że nasza tygodniowa wycieczka dostarczyła nam tak mało możliwości łażenia po tutejszych górach i unikalnych płaskowyżach, porośniętych stepami. Tak pięknych widoków dostarczają! Ale trudno było inaczej – po prostu tydzień to za mało na poznanie tylu wspaniałych zabytków i malowniczych miejsc Krymu. I chociaż nie potrafię tak przeżywać i pięknie ubierać w słowa swojego zachwytu, jak robił to nasz wieszcz, a i Krym nie jest już tak dzikim i wzbudzającym dreszcz emocji miejscem, jak za czasów Mickiewicza, to i dziś takie nagromadzenie na małej przestrzeni skalistych gór, malowniczych zatok morskich, ukwieconych stepów i wspaniałych pałaców, otoczonych bujną roślinnością czyni to miejsce wyjątkowym i wartym poznania.
Powrót do strony głównej o podróżach
41030