Argentyna jest największym krajem hiszpańskojęzycznym i katolickim – 92% Argentyńczyków wyznaje tę religię. Indianie zamieszkujący ten kraj to keczua na północnym zachodzie i guarani na wschodzie. Przed przybyciem Hiszpanów ziemia ta karmiła plemiona zbieraczy i łowców: Araukanów, Guarani i Tehuelhe. W 1502 r,. przypłynął tu statek Vespuccia, ale załoga nie zeszła na ląd. Zrobili to dopiero ludzie Magellana w Patagonii w 1520 roku. Od znalezionych tu złóż srebra nazwano rzekę, którą wpłynęli z oceanu - Rio de la Plata. Na wybrzeżach tej rzeki Mendoza zakłada miasto Matki Boskiej Dobrych Wiatrów w 1536 r.
Jak to wszystko romantycznie brzmi.
Ale historia Argentyny nie jest taka piękna. Tworzą ją i jezuici, których celem było nawrócenie Indian oraz przyniesienie do tego dzikiego kraju cywilizacji i hiszpańscy imigranci, którzy spychali Indian na tereny górskie, aby przejąć ich ziemie, jednocześnie dokonując ich eksterminacji. Na podbitych terenach tworzono wielki latyfundia, należące do niewielkiej ilości najbogatszych rodzin. Argentynę czekało kolejno wojny domowe, wyzwolenie spod dominacji hiszpańskiej, uzyskanie niepodległości ( w 1810 roku powstał pierwszy niezależny rząd), potężne ożywienie gospodarcze, kryzys, próba naprawy gospodarki, galopująca inflacja, która została do dziś i krwawe rządy junty wojskowej trwające 7 lat. Dziś największym problemem jest inflacja i niepewność, czy gospodarka zdoła się utrzymać przez kolejny rok. Ale mieszkańcy sobie radzą dzięki istnieniu dużej szarej strefy i trzymaniu kapitału w obcych bankach.
Stolica Argentyny ma europejski charakter a centrum jest bardzo ładne i przypominające mi w stylu Wiedeń – szerokie ulice, domy w stylu eklektycznym z wieloma elementami secesyjnymi. To, że jesteśmy jednak w Ameryce Południowej uświadamiają nam koczujący na ulicach ludzie, którzy śpią na bruku w otoczeniu całego swego dobytku. Pierwsza osada powstała tu w 1534 roku z inicjatywy Hiszpanów. Stolica Argentyny, która uzyskała niepodległość w 1816 r., powstawała dzięki pracy imigrantów ze starego kontynentu i każda nacja dołożyła tu swoją cegiełkę. Szczególnie piękne budowle powstawały w czasach secesji w dzielnicach Palermo czy Bellgrano i okolicach Avenida de Mayo, Florida czy Lavalla, gdzie obecnie jest wiele galerii handlowych i sklepów z pamiątkami przy bulwarach.
Stolica Argentyny ma charakter europejski - Avenida 9 de Julia - najszersza ulica świata, składająca się z 16 pasów
Czy to Wiedeń?
Centrum Buenos Aires przypomina Wiedeń - dużo pięknych budynków
zwłaszcza secesyjnych
Obelisk upamiętniający 400 rocznicę założenia Buenos Aires
W czasie objazdu miasta zobaczyliśmy historyczny plac miasta, w charakterze swym hiszpański - Plaza de Mayo, ze sławną Casa Rosada – różową (!) siedzibą rządu (skąd z balkonu swojego czasu przemawiali do ludzi prezydent Peron z żoną Evitą oraz Jan Paweł II), El Cabildo – kolonialnym, arkadowym gmachem Rady Miasta (po zachodniej stronie placu), ratuszem Palaco Municipal oraz Katedrą. Katedra p.w. Trójcy Przenajświętszej wybudowana została w połowie XIX wieku w stylu klasycystycznym, nietypowym jak na kościoły (chociaż przypomina mi się tu kościół św. Magdaleny w Paryżu) i była parafią kardynała Jorge Mario Bergoglio zanim został papieżem Franciszkiem. W środku znajduje się mauzoleum bohatera narodowego generała San Martina, który stał na czele pierwszego niezależnego od Hiszpanii rządu i obrazy flamandzkiego malarza Petera Rubensa.
Plaza de Mayo
Casa Rosada - siedziba argentyńskiego rządu
Katedra
Nawa główna
Ołtarz główny
Mauzoleum bohatera narodowego, generała San Martina, przed jego grobem straż pełni Gwardia
Kaplice boczne
W północno – wschodnim rogu placu stoi piękny budynek Banku Narodowego, na którego I piętrze mieści się Muzeum Numizmatyki.
Casa Rosada i Budynek Banku Narodowego - dwa obiekty "odpowiadające" za ogromną inflację w Argentynie
Na środku placu uwagę zwraca obelisk, upamiętniający uzyskanie przez Argentynę niepodległości. Od 1977 roku pomnik ten przypomina w czwartki liczne ofiary reżimu junty wojskowej, gdy spotykają się tu matki pomordowanych dzieci, ciągle czekające na ich powrót, obchodząc obelisk w milczącym proteście. Przeciwnicy junty byli aresztowani, torturowani i ginęli bez wieści – jednym ze sposobów pozbywania się ich było wyrzucanie ich z samolotów nad dżunglą…
Obelisk
Naszym drugim punktem programu było zahaczenie o artystyczną dzielnicę La Boca, wzniesioną przez włoskich imigrantów, z jej kolorowymi domami, pomalowanymi z inicjatywy malarza Martina w latach 50-tych. Są one często zdobione muralami i malowniczymi balkonikami, z których turystów pozdrawiają kukły znanych ludzi, jak Maradona czy Evita. W domach pełno sklepików z pamiątkami, restauracyjek i kawiarni, gdzie można natknąć się na tancerzy połączonych w gorącym tangu.
Dzielnica artystów La Boca
La Boca - kolorowe domy
W oknach kukły - można sobie zrobić zdjęcie z Maradoną
Ja się trochę wpisuję w kolorystykę dzielnicy swoją niebieską, hipisowską sukienką
i murale
Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przed wejściem na słynny stadion Boca Junior, czyli La Bombonera, gdzie poza Diego Maradoną gra 6 pierwszoligowych drużyn piłki nożnej.
Stadion La Bomboniera
Następnie odwiedziliśmy słynny cmentarz Recoleta z kaplicami nagrobnymi najważniejszych dostojników państwowych i twórców kultury, jako żywo przypominający mi cmentarz paryski Perl Lachaise. Wśród licznych ciasno zgrupowanych na powierzchni 6 ha dzieł szutki w postaci mauzoleów, kolumnad, pięknych rzeźb i nagrobnych epitafiów znajduje się też rodzinny grobowiec Duarte, w którym spoczywa sławna Evita Perón. Argentyńczycy kochają ją w dalszym ciągu, a zwłaszcza kobiety, które zawdzięczają jej przekonanie ich do korzystania z prawa do głosowania i rozpropagowanie profilaktycznych badań lekarskich. Aktorka, śpiewaczka i pani prezydentowa w jednej osobie, ukochana przez naród, zmarła w wieku 33 lat na raka macicy, gdyż został wykryty zbyt późno.
Wejście na cmentarz Recoleta
Rząd ciasno przylegających do siebie eleganckich marmurowych kaplic nagrobnych
Cmentarz Recoleta
Są tu groby wielu znanych, zasłużonych osób - po bokach generałowie w środku przedsiebiorca żydowski, który by być pochowanym ze swoją żoną zmienił wiarę na katolicką
Wiele z nagrobków jest prawdziwymi dziełami sztuki
Z niektórymi osobami wiążą sie niesamowite historie - dziewczyny chorej na katalepsję, którą uznano za zmarłą i obudziła sie w czasie spalania trumny (niestety nie zdołano jej uratować)
i dugiej dziewczyny pochwanej z ukochanym psem, który zmarł kilka dni po jej śmierci z tęsknoty
Przy tych wszystkich cudach grób Evity Peron jest bardzo skromny, chociaż udekorowany flagą z zawsze świeżymi kwiatami
Spacerkiem przeszliśmy na nabrzeże portowe Puerto Madera przy rzece La Plata. Dawna dzielnica portowa została odrestaurowana i w dawnych magazynach mieszczą się obecnie biura, lofty i rastauracje. Do jednej z nich udaliśmy się, by poznać smak tradycyjnego tu dania w postaci steków. Materiał na obiad piekł się na naszych oczach na wielkim ruszcie przy wejściu do restauracji. Na deser dostaliśmy bardzo słodkie przysmaki, w których Argentyńczycy się lubują. Biorąc pod uwagę olbrzymie porcje mięsa, które tu są jadane (głównie steki wołowe, ale też kiełbaski chorizos), niewielką ilość warzyw i owoców (muszą być one importowane, bo w Argentynie nie uprawia się ich prawie wcale) oraz ich ulubione słodycze przygotowywane na bazie kajmaku, jajek i cukru, zastanawiam się, jak taka kultura żywieniowa odbija się na ich zdrowiu. Może pomaga im pita nagminnie yerba mate.
Wiszący Most Kobiety na rzece La Plata w Puerto Madera
Nabrzeże portowe
Stek z dodatkami
Wieczorem wyszłyśmy z koleżankami na miasto, aby na ulicznych straganach poszukać jakijś charakterystycznych pamiątek. Po moim niedawnych pobycie w Meksyku niewiele mi się tu podobało. Zwróciły moją uwagę tylko ptaszki wyrzeźbione z różnych gatunków drewna oraz śliczne różowe kamienie rodochrozytu, który występuje głównie w Argentynie. Było ich całkiem dużo, niektóre oprawione w srebro, ale nie mogłam się zdecydować, które kupić. Potem oczywiście tego żałowałam…
Nasz hotel mieścił się w samym centrum, niedaleko Placu Majowego. Na zakupy szłyśmy koło pomnika generała San Martina
Rodochrozyty
Było już późno i trzeba było wrócić do hotelu, gdyż o drugiej w nocy była pobudka – mieliśmy lecieć do Patagonii. Kolejna noc, już trzecia, niedospana…
Patagonia - Park Narodowy Lodowców
Powrót do strony o Ameryce Południowej
Powrót do strony głównej o podróżach