Kilka dni później wyruszyłyśmy więc do Norwegii na objazdówkę. Przyleciałyśmy do Oslo, gdzie miałyśmy przesiadkę do Bergen. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy na lotnisku to jego mały rozmiar. Przejście od strefy międzynarodowej do krajowej zajęło nam niewiele czasu a na samolot czekała mała grupka osób. Jestem przyzwyczajona do tego, że na lotniskach tłum się kłębi.
Lot do Bergen był bardzo ciekawy i pouczający, gdyż lecieliśmy w poprzek kraju z południowego wschodu na północny zachód i widziałyśmy cały krajobraz pod nami: góry, lasy, jeziora i fiordy, czasem jakieś miasteczko. Z góry świetnie było widać największe w Norwegii jezioro Mjosa, wzdłuż którego wracaliśmy kilka dni później.
Po przylocie i spotkaniu z przewodniczką pojechaliśmy do pobliskiego hotelu i po zakwaterowaniu i krótkim odpoczynku wybraliśmy się do centrum Bergen nad zatoką portową.
Bergen jest uroczym miastem, bardzo klimatycznym ze względu na historyczną Starówkę. Jego piękne położenie wśród gór i lasów mogliśmy podziwiać z punktu widokowego na wzgórzu Fløyen, gdzie dostaliśmy się naziemną kolejką linową. Mogliśmy też to rozprostować nogi w trakcie krótkiego spaceru do pobliskiego jeziora, przy czym delektowaliśmy się dominującym tu zapachem lasu i świeżej roślinności. Nie zabrakło też nam ochoty na zrobienie sobie fotki z trollem…
Bergen położone na wzgórzach nad morską zatoką
Panorama Bergen ze starówką nad morską zatoką
Panorama Bergen ze wzgórza Fløyen
Norweski las
Ja nad jeziorkiem i z sympatycznym trollem
Później przeszliśmy się krótko po wąskich, wyłożonych granitową kostką uliczkach Starówki, natrafiając na kilka kościołów i penetrowaliśmy już tylko stargany na Torget - barwnym targu rybnym, gdzie nasza bardzo miła przewodniczka pokazywała nam różne nieznane nam ryby, jak n.p. rekiny i namawiała nas do kupna unikalnych kiełbas z dodatkiem mięsa z rekina czy renifera. Oczywiście kupiłam dwa egzemplarze u sprzedawcy, który zachęcał nas do tego po polsku, zastanawiając się też nad kupnem tutejszego oryginalnego sera. Zarówno serów jak i pysznych ryb mieliśmy okazję popróbować w ciągu tych kilku dni wycieczki w czasie obiadokolacji. Nasza trasa biegła bowiem od Bergen do Oslo i po drodze trafialiśmy i na fiordy i na górskie hale.
Centrum Bergen
Domy w zupełnie róznych stylach
Domy kryte sidingiem
Targ rybny w Bergen
Suszone ryby - sztokfisze
Na bazarze rybnym
Resztę miasta zobaczyliśmy następnego dnia wcześnie rano.
Najpierw zabrano nas na krótką objazdówkę po mieście, pokazując kilka ciekawych punktów, w tym dawne miejsce straceń na wzgórzu. Zatrzymaliśmy się na krótko w spokojnym miejscu niedaleko nabrzeża wśród ładnych kolorowych, krytych typowym dla Skandynawii sidingiem domków i pospacerowaliśmy wśród nich w dół po spadzistych uliczkach prowadzących do portu.
Bergen
Charakterystyczna dla Skandynawii zabudowa
Urocze zakątki Bergen
Zwiedzam uliczki Bergen
Spacer po nabrzeżu starego portu Bryggen zaprowadził nas do górującej nad nim średniowiecznej twierdzy Bergenhus, której szare mury rzucają się w oczy, gdy przybija się jachtem do przystani
Port w Bergen
Port w Bergenz widoczną twierdzą
Twierdza Bergenhus
Kościół obok twierdzy
Ja w porcie w Bergen na tle zabytkowej zabudowy Bryggen
Ale chyba wszyscy najbardziej zwracają uwagę na charakterystyczne XVIII-wieczne drewniane domy Bryggen (Tyskebryggen), zbudowane jako siedziby firm handlowych w miejscu dawnej zabudowy domów kupców niemieckiej filii Hanzy – organizacji dominującej na terenie Europy średniowiecznej przez 200 lat. Dawne domy zostały zniszczone niestety przez pożar, co nie dziwi, gdy popatrzy się na gęstość drewnianej zabudowy i wąskie ulice poprowadzone prostopadle do zatoki - wiatr roznosił tu ogień błyskawicznie. Ale budynki zachowane do dziś tworzą uroczy skansen, po którym z przyjemnością się spaceruje dając wodze wyobraźni, jak tu 300 lat temu wrzało życie. Zarówno port jak i domy kupców znajdują się na liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
Port i Bryggen
Zabytkowe Bryggen
Dawne składy handlowe
Taka drewniana zabudowa sprzyjała pożarom
Unikalne miejsce...