Wstęp | 1. Dlaczego informatyka | 2. Programistka | 3. Nauczycielka w szkole podstawowej | 4. Nauczycielka w gimnazjum | 5. Nauczycielka w liceum |
Dziś to takie proste – bo ten zawód jest ciekawy, inspirujący, dający gwarancję pracy i dobrych zarobków. A dodatkowo informatyka jest wszechobecna a pokolenie dzisiejszych maturzystów poznaje komputery i smartfony od wczesnego dzieciństwa.
Ale wtedy, gdy ja wybierałam się na studia w 1972 roku, czym była informatyka? Czymś tajemniczym, elitarnym, rozpalającym wyobraźnię tych, którzy czytali science – fiction i …. nieosiągalnym ogółowi.
Wczesne lata 70-te XX wieku to czasy III-ciej generacji komputerów tranzystorowych. Jednostka centralna zbudowana w postaci wielkiej szafy o wadze około 300 kg posiadała ogromne możliwości obliczeniowe… 256 KB z pamięcią operacyjną 24- bitową i pamięcią stałą 1024 słów 48-bitowych.
Polski komputer III generacji Odra 1305
Urządzenia Wejścia – Wyjścia były rzeczywiście peryferyjne, jak na to wskazywała ich nazwa – osobne do perforowania kart dziurkowanych, czy taśm papierowych, oddzielone od jednostki centralnej przewijaki taśmowe do zapisu i odczytu taśm magnetycznych, dyski i bębny magnetyczne oraz wielkie drukarki.. Jak pracował przewijak taśmowy, to cała podłoga się trzęsła! Całe wyposażenie maszynowni mogło ważyć około 7 ton, dlatego postawiona była na specjalnej podłodze z płytek, pod którą biegły kilometry kabli. Obsługiwali te cuda techniki wtajemniczeni ludzie w białych kitlach i gumowych butach (zabezpieczenie przed ewentualnym przebiciem prądu).
Ale ja tego nie widziałam na studiach – w ogóle nie widziałam na własne oczy komputera przez 5 lat studiów. Komputer był czymś niewiarygodnie drogimi (polski komputer ODRA 1305 wyprodukowano w Zakładach Elektronicznych Elwro we Wrocławiu w ilości 346 sztuk), pożądanym na potrzeby planowej gospodarki socjalistycznej. Gdy do ośrodka ZETO (Zakład Elektronicznej Techniki Obliczeniowej) przybywał jakiś nowy komputer, dowiadywała się o tym cała Polska, bo podawały to wiadomości TV. I wtedy wszyscy mogli zobaczyć jak wygląda komputer. Na ekranie telewizora.
Moja uczelnia Szkoła Główna Planowania i Statystyki, obecnie SGH
Po zdaniu matury w 1972 roku miałam kilka możliwości. Lubiłam matematykę. Zafascynowana byłam historią. Interesowałam się historią sztuki. Co wybrać?.
Wtedy moja mama, dumna z córki, posiadającej talent matematyczny, którego jej zupełnie brakowało, powiedziała:
„Idź na informatykę, to taki przyszłościowy zawód. Bo co będziesz robiła po tej matematyce, czy historii? Uczyła w szkole?”
Spodobała mi się ta opcja. Tajemniczy zawód, związany z matematyką. Wybrałam więc kierunek „Cybernetyka i informatyka ekonomiczna” na wydziale Finanse i Statystyka SGPiS (przedwojenne i obecne SGH)i dostałam się tam z drugą lokatą wśród wszystkich zdających! Czego się nauczyłam na tych studiach z zagadnień stricte informatycznych? Głównie teorii, podstaw algorytmiki i kodowania w jednym języku, którego nazwy nie wspomnę. Może to był Cobol, jak przestało na uczelnię ekonomiczną a może Fortran ze względu na matematyczny profil wydziału. W każdym razie spodobało mi się pisanie programów – były takie logiczne i proste. Oczywiście pisaliśmy je na kartkach i tak też nam je zwracano z uwagami od asystenta. Do komputera one nie dochodziły! Jak już wspomniałam, na studiach nie widziałam komputera na oczy!