Przez pryzmat lat

baner górny

Kronika domu szczęśliwych kotów

    Kwiecień 2018 – wiosenna ofensywa

Wiosna w tym roku rozpoczęła się gwałtownie, gdyż wyjątkowo późno, jak na standardy ostatnich lat. W marcu było niezbyt ładnie i chłodno – w pierwszy dzień Wielkanocy, która miała miejsce tydzień po rozpoczęciu kalendarzowej wiosny, bardzo zmarzłam na cmentarzu, gdzie odwiedzałyśmy z Asią groby babć i dziadków, później w czasie podróży do szpitala do Stasia i powrotu do domu z kościoła (Staś w szpitalu, więc my nie miałyśmy samochodu i poruszałyśmy się środkami komunikacji miejskiej). Za to po Wielkanocy, od początku kwietnia pogoda się poprawiła i od razu w ogródku zaczęło coś się dziać – najpierw zakwitły krokusy, potem fiołki a na trawie pojawiło się zatrzęsienie żab. Naprawdę trzeba było uważać, aby nie nadepnąć na jakąś rozmarzoną żabę czy ropuchę. Chodziły gromadami, a dopiero po tygodniu zaczęły grupować się w pary. To wymusiło na mnie wykonanie w ogródku szybkich porządków, na które do tej pory nie miałam ochoty i wymianę wody w oczku, zanim żabki nie złożą w nim skrzeku. Koty żabek jakoś w tym roku nie ruszały, ale w porządkach pomagały mi – Metaksa i Tekila latały za obcinanymi gałęziami i szalały na trawniku. Byłam zdziwiona tym, że takie stare kotki, żyjące około 12 lat, mają jeszcze tyle ikry.

Redsina i Tekila
Redsina i Tekila wiedzą, że nadszedł czas na wiosenne porządki

Metaksa bawi się
Metaksa bawi się witką

Metaksa gryzie
i po złapaniu ją podgryza

Po kilku dniach bardzo ciepłych wiosna ruszyła do ofensywy. Natychmiast i jednocześnie zakwitły na żółto forsycja, złotlin i machoniak a pod nimi hiacynty, żonkile oraz kremowe i żółte tulipany, tworząc razem dwie jaskrawe, barwne plamy w dwóch kątach naszego ogródka. Trochę wcześniej pojawiły się na pirysie delikatne białe grona a rozłożyste gałęzie drzewka mirabelki zachwycały gęstą pokrywą białego kwiecia. Dopiero co rozwinęła się na dobre forsycja, a już otworzyły się różowe, słodkie pąki migdałka, dla których kontrastem były kwitnące na niebiesko pod drzewkiem niezapominajki i szafirki. Tłem dla przypominających różyczki kwiatów migdałka jest piękna magnolia w delikatnym biało – różowym odcieniu, kwitnąca u sąsiadki. I jakby tego było mało, na urodziny naszego wnuczka Jureczka, zakwitł liliowy bez. Tego jeszcze nie było – żeby jednocześnie kwitł pirys (kwiat marcowy), kwietniowa forsycja i majowy bez! Co się robi z tym klimatem! Gdy w 2011 roku rozpoczynałam pisanie bloga o kotach i zaplanowałam to jako pliki, raportujące wydarzenia w tempie zmieniających się pór roku, wyodrębniłam jeszcze 6 pór roku, a teraz, po 7-miu zaledwie latach, gdzie się podziało przedwiośnie? Po prostu jest ciepła zima i od razu zaczyna się pełnia wiosny.

bez          pirys
W tym roku jednocześnie kwitł bez i pirys

forsycja i złotlin          migdałek
oraz forsycja z tulipanami i złotlinem a także migdałek

na ogródku
Sjesta na wiosennym ogródku

Tekila
Tekila wśród kwiatów

Redsina w kwiatach
a tu Redsinka

Sheridan, który w związku z pogodą zakotwiczył w domu na jakieś dwa miesiące, po kwietniowym ociepleniu znowu szuka partnerki. Budzi mnie głośnym, pełnym temperamentu „Mrauuu, mrauuu!!!” około piątej rano, ale nie reaguję, gdyż nie chcę go przyzwyczajać do tak wczesnej pobudki. Po jakimś czasie kocurek przychodzi na górę pod moje drzwi i zmienia ton: teraz jest malutkim koteczkiem, żalącym się, że nikt go nie rozumie i nie kocha. Cichutkie i żałosne „miauuu...” nie zmienia mego postanowienia, żeby nie ruszać się z łóżka i kotek cichnie, kładzie się na brzuszku w progu drzwi i tak zasypia.

Sheridan szuka
Sheridan znowu szuka kotek: "Jest tu w okolicy jakaś mi przystępna?"

Sheridan śpi
Zmęczony szukaniem odsypia, aby nad ranem budzić mnie, bo tak mu się spieszy...

Ostatnio również Redsinka zapragnęła budzenia mnie wcześniej, uważając, że świt jest najlepszą porą na pieszczoty. Moja kochana koteczka mruczy głośno, śpiąc koło mojej poduszki, dopóki nie obudzę się i nie zacznę jej głaskać. Nabrała przy tym jakiegoś kłopotliwego dla mnie zwyczaju – gdy zaprzestaję głaskania, bo zasypiam, Redsina dotyka łapką mojej powieki. Oczywiście budzę się gwałtownie, gdyż obawiam się, aby pazurki nie zrobiły mi krzywdy, ale po kilku ruchach ręki senność wygrywa i znowu usypiam. Nauczyłam się zasłaniać ręką oczy. Ale moja kotka spryciula potrafi łapkę wsunąć przez szparę pod moją ręką, aby dotknąć mojej twarzy. Na szczęście nie trwa to zbyt długo i wkrótce zasypiamy obydwie.

Budzi nas wszystkich dopiero moja komórka i wtedy wszystkie koty ruszają dziarsko na dół do kuchni na śniadanie. Po zaspokojeniu pierwszego głodu Tekila, Metaksa i Sheridan wychodzą z domu a Redsina zostaje na posterunku. Gdy nie pracuję danego dnia, koty kręcą się w kółko: ogródek – ulica – dom, a gdy pracuję i wracam późno, rozpoznają mnie z daleka i słyszę z różnych stron różne miauczenia aż nagle kotki materializują się koło mnie i maszerują ze mną do domu, niecierpliwie pospieszając z otwieraniem drzwi. Takie powitanie jest bardzo urocze i wzruszające, nawet jeśli wiem, że jego głównym motorem jest potrzeba zjedzenia w domu obiadku.

    Rajski maj

Tak, maj tego roku był prawdziwie rajski. Przede wszystkim mój mąż wrócił do domu ze szpitala i od razu poczuł się lepiej, gdyż mógł zabrać się do pracy. Noga jeszcze mu się nie zaleczyła i muszę mu zmieniać opatrunki co dwa dni, no i znowu trzeba gotować obiady (gdy byłam sama, bo Asia teraz już mieszka w swoim nowym mieszkaniu, zupełnie nie opłacało mi się gotować), ale co to za ulga, że nie muszę jeździć do szpitala codziennie. Sporą część tej wiosny spędziłam więc na ogródku, najpierw go porządkując, a potem pisząc relacje z mojej ostatniej wyprawy do Australii i Nowej Zelandii. Pogoda utrzymywała się przez cały miesiąc z temperaturą idealną na letnie sukienki, ale nie za gorącą. Wszystko kwitło jak oszalałe, ptaki śpiewały przez cały dzień i noc (w maju od lat umila nam noce śpiew słowików). Koty wychodziły na całe dnie z domu (poza Redsiną). Nieco kłopotu sprawiał tylko Sheridan, wracając z wycieczek zwykle pokiereszowany – nic groźnego, ale w jego pięknym futerku znajduję ślady po pazurach innych kotów. Nie wiem tylko, czy dokonał tego zazdrosny rywal, czy urażona nachalnością Sheridana jakaś kotka. Kotek zaczął też znosić na futerku kleszcze i mam pewien problem z ich czyszczeniem, gdyż kocurek nie rozumie tej konieczności i czasem zamierza się wtedy na mnie łapą. Muszę więc robić to bardzo ostrożnie, najlepiej wtedy, gdy się posila.

złotlin
Kwitnący złotlin

Sheridan drapie się
"Mówisz, że mam jakieś kleszcze?"

Sheridan je
Najlepiej czyścić futro kota, gdy jest zajęty jedzeniem

Ale poza tym zrobił się wielkim pieszczochem, po powrocie do domu łasi się i domaga głaskania, trącając domowników łepkiem i kilka razy zdarzyło się, że zastałam go w moim łóżku.

Na szczęście w nocy nie ma ochoty na pieszczoty, tak jak Redsina czy Metaksa. Obie uważają, że wczesne wiosenne poranki są właśnie po to, aby spędzić miłe chwile sam na sam z Anią i jedna albo druga budzą mnie koło piątej, a czasem nawet po czwartej. To jakaś masakra. Kotki włażą na mnie, budząc mnie rozkosznym mruczeniem, a gdy ciągle jeszcze usiłuję spać, robią wszystko, abym się nimi zajęła. Jak już pisałam, Redsina ostatnio nabrała zwyczaju dotykania swą łapką mojej powieki a Metaksa ładuje się na mnie całym swym cielskiem i z delikatnością młota wali mnie swą głową pod szczękę.„Budź się, cholero, przecież już jasno i pora na poranne karesy”. I co mam robić? Muszę je trochę wygłaskać, aby znowu zasnęły i dały mi spokój.

Redsina na mnie
Nocą wygląda to podobnie - Redsina leży koło mnie lub włazi na mnie i domaga się pieszczot

Redsina na gorsecie
Zdjęć Redsiny i Metaksy, jak sie nade mną znęcają nocą z oczywistych względów nie mam, ale mam zdjęcie Redsiny, jak udaje że śpi na poprawianej przez mnie sukience

Metaksa w ogóle jest delikatna jakiś dzikus. Sheridan nie może nawet koło niej przejść – od razu warczy i fuczy, jakby nie wiem, co jej robił. Jureczek został przez nią podrapany, gdy próbował pogłaskać ją po ogonie (swoją drogą, to dla niego nauczka, gdyż nie słuchał mamy, która ostrzegała go przed tym) i teraz boi się przechodzić blisko kotów. Gdy wnuczki odwiedziły nas w czasie majówki i bawiły się na ogródku, Jurek bał się przejść do domu koło Tekili, która spokojnie leżała na tarasie. Akurat Tekila jest, tak jak Redsina, bardzo łagodną kotką i bez obawy dzieci mogą je głaskać.

Metaksa          Metaksa 2
Jej wrednowatość Metaksa

Tu muszę nadmienić, że nasza Redsinka wreszcie chyba, po przeszło 10 latach mieszkania z nami, wyleczyła się z obawy przed ludźmi. Nie ucieka, gdy ktoś przychodzi, a nawet podchodzi do ludzi zainteresowana, aby ich powąchać. Do tej pory Redsina chowała się w szafie lub pod łóżkiem, gdy tylko słyszała dziecięce głosy przy wejściowych drzwiach do domu. Teraz coraz śmielej wychodzi do pokoju i przygląda się dzieciom, gdy przchodzą do nas w odwiedziny. Ela i Zosia, które mogły widzieć Redsinę z rzadka i tylko skuloną w najciemniejszym kącie, teraz w radością mówią coś do niej i delikatnie ją głaszczą (ja ją jeszcze podtrzymuję, aby nie uciekła, ale koteczka już się nie wyrywa). No i oczywiście, nasze wnuczki, patrząc na Redsinkę orzekły, że jest ona najładniejszym kotkiem. Bo buźkę ma nasza Redsina naprawdę śliczną i niewinną, jak koci aniołek.

głaskana Redsina
Głaskana Redsina

śliczna Redsina
Koci aniołek

    Czerwiec - ciepła sielanka

Ciepło, miło, bezdeszczowo. Kwitną resztki krzewów, które nie zdążyły tego zrobić w maju i bratki z surfiniami w skrzynkach. Pachną zioła zasadzone koło tarasu. Ja na kanapie na ogródku z komputerem na kolanach w wolnych chwilach. Koty leniwie śpią w słońcu. Prawdziwa sielanka.

Bratki
Bratki i surfnie

Redsina, Metaksa
Letnia sielanka

Metaksa śpi
Metaksa śpi

Tekila ziewa
Tekila ziewa

    Lato – przyjemne wakacje i kłopoty z Redsiną

Lato też było piękne tego roku i suche, tak jak wiosna. Trzy tygodnie bardzo miło spędziłam na wakacjach – tydzień na Islandii, podziwiając krainę ognia i lodowców i przeszło dwa tygodnie w górach z dziećmi i wnukami – tym razem w Beskidzie Śląskim. W domu z kotami został Staś, który ze względu na swoje problemy ze zdrowiem nie odważył się w tym roku na dłuższy wyjazd z domu i był wspomagany przez Asię.

Jurek z kotem          koteczek
W Zapasiekach, gdzie mieszkaliśmy w górach, był u sąsiadów malutki kotek, który uczył się chodzić po drzewach i napadał na Jureczka

kot islandzki
Taki ładny tygrysek mieszkał w domu, gdzie mieszkaliśmy na Islandii

konie
Na Islandii było też zatrzęsienie ślicznych koni - a ja je również lubię

Nie byłoby z moimi wyjazdami jakiegoś problemu, gdyby nie kaprysy Redsiny, która od jakiegoś czasu nie chce jeść nic innego poza surowym mięsem i kocimi pasztecikami. A Staś jest wegetarianinem...

U Redsiny od pewnego czasu obserwowałam znowu chudnięcie w udach i pupie a w dodatku problemy ze wskakiwaniem na kanapę. Często koteczka stawała przy kanapie, opierając się o jej brzeg przednimi łapkami i bała się odbić w górę, więc tylko miauczała, patrząc na mnie proszącymi oczyma. Albo próbowała wskoczyć, ale jej się to nie udawało. Poczułam się zaniepokojona. Dwa lata temu wyszły kotce w badaniach problemy z wątrobą, od tego czasu często dostaje ode mnie essentiale i wydawało mi się, że jest już z nią lepiej.

Redsina chudnie
Redsina w dalszym ciągu chudnie w udach i w pupie.

Redsina przed kanapą
"Nie mogę wskoczyć na tę kanapę"

Przypadkowa rozmowa z sąsiadką o jej kocie Diuku i jego problemach z tarczycą, które objawiały się również kłopotami ruchowymi, skierowała moja uwagę na tę kwestię. Nie pamiętałam, czy dwa lata temu kotka miała badane hormony tarczycy, więc wykonałam telefon do weterynarza i okazało się, że takich badań nie było.

Więc szybko wizyta w klinice – o dziwo Redsina dała sobie wszystko zbadać, nawet buzię i tkliwe okolice stawu biodrowego oraz zmierzyć temperaturę i wykonać badanie krwi. Po tych cyrkach, które urządzała u naszego stałego weterynarza (obsikiwanie mnie), to zakrawa na cud. Lekarz stwierdził, że rzeczywiście ma sztywność w tylniej części kręgosłupa, ale trudno mu określić, co jest jej przyczyną. Dodatkowo stwierdził u kotki kamień nazębny i zapalenie dziąseł. To by tłumaczyło jej niechęć do gryzienia (chyba, że to surowe mięso, ale też musi je mieć w małych kawałkach).

Wyniki badania krwi wykazały bardzo wysoki wskaźnik hormonów tarczycowych, czyli nadczynność tarczycy, a o dziwo wyniki wątrobowe poprawiły się, w stosunku do badania sprzed dwóch lat, kilkukrotnie i były już w normie. Mojej kotce przepisano więc lekarstwo na tarczycę, które miała brać odtąd już przez całe życie i lek trzydniowy przeciwzapalny na dziąsła, mięśnie czy stawy. Pozostała jeszcze kwestia odrobaczania - lekarz nie chciał dać żadnego leku, jak nie przyniosę do badania kału, mimo że opisałam mu charakterystyczne objawy dla nicieni, zaobserwowane u mojej kotki. A jak tu zabrać do badania kupę, gdy mam w domu 5 kotów i nie wiem, który korzystał z kuwety, gdy mnie przy tym nie?

Zaaplikowałam kotce oba leki i już po jednym dniu była widoczna poprawa. Kotka znowu wsakiwała sama na kanapę – pewno tak zadziałał lek przeciwzapalny, może miał też w swym składzie jakiś składnik przeciwbólowy. Możliwe, bo kotka też zaczęła lepiej jeść.

Redsina śpi
Redsina śpi

Po trzech tygodniach pojechaliśmy znowu na badanie krwi i tym razem wyszła niedoczynność tarczycy – niezbyt duża, ale jednak wyniki były poniżej normy. Zaordynowano więc nam zmniejszenie dawki leku o połowę, z czego się ucieszyłam, bo właśnie miałam wyjeżdżać a z dawaniem leku, wiadomo, trzeba się trochę nagimnastykować. Tym bardziej, że przyszły lipcowe upały i Redsina znowu odmawiała jedzenia 9 interesowały ją tylko paszteciki. Lek miała dawać jej Asia. Po moim powrócie z Islandii okazało się, że Redsina nie chce jeść nawet pasztecików, tylko mięso surowe, którego nie miała przez tydzień.

Martwiłam się tym stanem rzeczy, ale przyszło mi do głowy, że kotka może też dlatego nie chce jeść, gdyż nie czuje takiej potrzeby. Od wiosny bardzo linieje i być może wylizuje sobie futro i kłęby sierści siedzą jej w żołądku, a ponieważ niewiele je, nie ma co tej sierści wypchać do właściwego końca (Redsinka często karmi się trawką i wymiotuje, ale tylko śliną).

Redsina linieje
Redsina mocna linieje i zapycha sobie sierścią drogi pokarmowe

Zaaplikowanie przez kilka dni pasty przeciwdziałającej kłębkom sierści w przewodzie pokarmowym i karmienie dużymi porcjami mięsa, aby coś mogło przepchnąć kłębki – spróbowałam tego dokonać i udało się. Po kilku dniach duża wyplutka z sierścią leżała na mojej podłodze. Potwierdziło to moją teorię, że kotka musi jeść więcej i to coś konkretnego, a nie tylko pasztetowe papki.

Kolejny mój wyjazd miał trwać 2 tygodnie. Postanowiłam więc zadbać o karmienie kotki mięsem i pozostawiłam w lodówce pokrojone kawałki mięsa, zamrożone w małych torebkach. Gdy wyjechałam, mój mąż to mięso rozmrażał i podawał w nim kotu lek (biorąc je widelcem, by go broń Boże nie dotknąć). Kupował też mięso i prosił w sklepie panie, aby mu je pokroiły na małe kawałeczki (mówił, że on mięsa brzydzi się dotknąć, a musi karmić kota i one to dla niego robiły!). Do czego to doszło!

Tak więc Redsina nie umarła z głodu, chociaż w dalszym ciągu mało jadła, ale przynamniej dostawała lek i pastę przeciwko kłaczkom.

Jak wróciłam znalazłam dwie wyplutki i znowu kotkę bardziej podkarmiłam. Do jej diety dołączyłam też biały twarożek, który chętnie wylizuje i ma po nim lekkie rozwolnienie. Ale z jej mordki ciągle brzydko pachnie i nie wiem, czy podjąć ryzyko narkozy przy czyszczeniu zębów z kamienia. Lekarz powiedział, że w jej wieku takie ryzyko istnieje, a nie wykonują czyszczenia kamienia bez narkozy. Tak czy owak, najpierw trzeba unormować sprawność tarczycy i mamy mieć kolejne badanie wkrótce.

Cieszy natomiast to, że koteczka stała się bardziej sprawna i chętnie przychodzi na pieszczoty – jak mnie nie było, to była pod ręką Asia i pan. I wskakuje na kanapę sama.
A najbardziej kotka zmieniła się w stosunku do naszych wnucząt. Nie chowa się przed nimi, a daje się dzieciom głaskać. Gdy dzieci przychodzą na nocowankę (w wakacje nocowały u nas kilka razy), śpi z nimi w pokoju. Dla dzieci stała się najładniejszą i najmilszą kotką ( a przez 6 lat życia Eli wnuczka w ogóle jej nie widywała). Jak miło było zobaczyć ostatnio, że dzieciaki tuż po wejściu do naszego domu z okrzykami „Nasza Redsinka kochana” obległy ją i głaskały a ona cierpliwie to znosiła. Nawet sama wskoczyła na kanapę, gdzie siedziały dziewczynnki i położyła się przy nich - ktoś nam podmienił mi kota!

Jesień 2018, zima 2019


do góry

Zapraszam na moją stronę o podróżach


mail